Siedzę przy biurku, za oknem brzask kwili.
Nerwowo przerzucam zmięte kartki. Brakuje mi w nich czułości. Puste słowa, pokrycie wątłe, niczym szmer pospiesznie zrzucanych ubrań. Zapach, nader fascynujący, uleciał z cichym sykiem. Plamy gwałtownych kropel kawy bledną z każdą chwilą.
A za oknem brzask wciąż kwili...
Nerwowo przerzucam zmięte kartki. Brakuje mi w nich czułości. Puste słowa, pokrycie wątłe, niczym szmer pospiesznie zrzucanych ubrań. Zapach, nader fascynujący, uleciał z cichym sykiem. Plamy gwałtownych kropel kawy bledną z każdą chwilą.
A za oknem brzask wciąż kwili...
0 komentarze:
Prześlij komentarz