Cztery kolce


Czas umyka niespostrzeżenie, a drewniane odrzwia przykrywają niezliczone pędy dzikiego bluszczu. Klucz leży u Twych stóp, lecz nie opuszczasz wzroku, by nań spojrzeć. Serce ujęte w bezczelnym uścisku czterech kolców. Przypalam dłonie, by skupić się na fizycznych odczuciach. Kolce odpadają, pąsowe włókna zamierają. Skamieniałe serce można jedynie rozkruszyć, a pył nałożyć na wygięte w pospiesznym grymasie, zwilżone wargi.