Kraniec


Nadszedł mój czas.
Na moście wspomnień żarzą się resztki zeszłego życia. Liny uczuć kopcą się sakramencko. Wciągam gorzki dym w mierne płuca i osuwam się w przepaść. Przepaść niepojętnej obojętności, gdzie serce obumiera. A człowiek nareszcie jest szczęśliwie samotny.